Po Korwinie – Chazan

Nie bawił mnie Korwin od poniedziałku do piątku we wszystkich mediach. Nie bawili mnie błyskotliwi zapraszający go do swojego programu – bo stawały się one jego programami. Zabłysnąć przy Korwinie oświeceniowym światopoglądem wydawało się proste. Ale to on dostał te 7%, i jego zwolennicy. Ludzie, do których trafia pochwała bicia dzieci i kobiet, pochwała gwałcenia, i jeszcze pochwała Adolfa Hitlera. Zobaczyli, że można, oficjalnie, w telewizji, i jeszcze się wygrywa. Więc oni też zagrali. I wygrali.

Festiwal Chazana we wszystkich mediach, znów od poniedziałku, powtarza ten bolesny i nieśmieszny schemat. Być może na początku chodziło to, by go ośmieszyć i zdyskredytować. Ale przy okazji zabłysnąć swą nowoczesnością na tle ciemnogrodu? By znaleźć się po drugiej stronie Chazana wystarczyło już być przeciwko rodzeniu dzieci przez 11-letnie dzieci, ale być może już za rodzeniem przez dzieci 15-letnie. Być przeciwko rodzeniu płodu skazanego na śmierć po opuszczeniu macicy i bezmózgiego, ale już nie przeciwko donoszeniu i urodzeniu płodu obarczonego mniejszą wadą. Ach, i oczywiście nie ma w tym niby anty-Chazanowym dyskursie oświeconym miejsca na słowo „płód”. Mowa jest przecież o dziecku w brzuchu. Następnym razem anty-Chazanowcy będą mówić o dzieciątku pod sercem.

Następnym razem, bo będzie następny raz. Pół roku temu było o dzieciach z zespołem Downa, pamiętacie? Teraz jest o sumieniu. Za pół roku będzie o gwałcie, bo to nie powód by zabić dziecko, tyle ludzi fajnych jest z gwałtu, mówiła pewna kandydatka, która chciała prześcignąć Korwina w wyniku wyborczym, a kobiety lubią być gwałcone, mówi Korwin i jego wyborcy, a jak się żonę przywoła do porządku, to taki seks jest dla obu stron satysfakcjonujący i idziemy do urn, i oddajemy głos na tego pana i jego program. Za rok , może dwa, będą na pewno znów obchody rocznicy śmierci pewnej kobiety, która wprawdzie wybrała śmierć, czego Kościół nasz jedyny nie akceptuje, ale w tym wypadku to jest życie za śmierć, oddając swe użycie uratowała życie dziecka, którego nie miała szansy zobaczyć. Więc każda Polka powinna pójść w jej ślady zakrzykną kolejni Chazanowie. Korwinowie, Jurkowie, Bosakowie… Za rok my zamieścimy i podpiszemy parę petycji, udamy się na protest pod sejmem i będzie cool. Obronimy kompromis aborcyjny.

Po tych petycjach i protestach, gdy palce spuchnięte nad klawiaturą, otrąbiamy zwycięstwo: nie posunęli się dalej!. Nadal można – hurra! i jak się ma szczęście w nieszczęściu – legalnie usunąć ciążę z gwałtu, gdy ma się lat 11, a nawet, gdy ma się lat więcej nie musieć donosić uszkodzonego płodu i pozwolić mu umrzeć zanim zamieni się w dziecko. I radośnie świętować będziemy święty kompromis aborcyjny, który po raz kolejny uda się nam razem, ramię w ramię, obronić.

O prawie do wyboru dla kobiet bez względu na wiek i przyczynę nie ma w tym świecie mowy. Aborcja na życzenie istnieje tylko jako figura retoryczna, którą posługują się przeciwnicy wyboru i wrogowie kobiet. O tym, że zakaz aborcji to cecha państw totalitarnych – cicho sza!

W demokratycznym sosie daliśmy Korwin-Mikkemu 7% głosów. W tym samym duchu odbywa się od 25 lat inny niemający nic wspólnego z demokratyzacją proces. Korwin twierdzi, że kobietom nie jest potrzebne prawo głosu. To prawda, kobietom w Polsce odebrano prawo decydowania o sobie, o własnym życiu. I co? I nic, proszę państwa się nie stało. Słońce nie spadło na ziemię, szarańcza nie zaczęła pustoszyć naszych plonów, nikt nie dokonał samospalenia, proces demokratyzacji wchodzi w kolejną fazę, w której niezgoda na urodzenie dziecka z gwałtu przez 11latkę jest jedyną formą niezgody na to, co się wokół nas dzieje.